top of page
Szukaj

Niepłodność a tradycyjne schematy

  • jkczarna
  • 20 lut 2024
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 26 lut 2024




Cześć!

Jestem Joanna, mam 32 lata.



Może zacznę od tego, że... nie jestem BEZdzietna z wyboru. O mojej bezdzietności zadecydował za mnie los, który skutecznie pozbawił mnie szansy na zostanie w przyszłości matką, co przez długie lata leczenia niepłodności wydawało mi się największym przekleństwem i karą za grzechy.

Do czasu. Przyszedł jednak taki okres w moim życiu, gdy uderzyłam głową w tą przysłowiową ścianę tak, że mnie olśniło. Zaczęłam dostrzegać, jaki potencjał niesie życie BEZ dzieci u boku.

Ile może dawać frajdy, wolności i spełnienia!, ale... gdyby ktoś jeszcze trzy, cztery lata temu powiedział mi, że takie życie może mieć naprawdę ten głębszy sens i być równie piękne, pełne, wartościowe i kolorowe jak z nimi, wyśmiałabym go w twarz.


Kompletnie nie dostrzegałam w mojej głowie wizji takiej perspektywy na życie, wydawało mi się to tak abstrakcyjne, jak wycieczka w kosmos. Nie miałam wokół siebie również ludzi, którzy mogliby pokazać mi, jak może wyglądać takie właśnie życie, a za to wokół siebie miałam pary z dziećmi i przeświadczenie, że to właśnie rodzicielstwo nada mojemu życiu ten prawdziwy, głęboki sens i wartość samą w sobie. Wartość mierzoną w liczbie urodzonych dzieci i mężem u boku. Tak to właśnie widziałam.


Nie pomagał mi również tradycyjny schemat zakorzeniony w mojej głowie. Żyłam, mam wrażenie całe życie schematami takimi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.

Kobiece wzorce w mojej rodzinie były dość silnie zakorzenione, a ja czerpałam z nich pełnymi garściami. Mama zajmowała się mną i bratem, dbając przy tym o to przysłowiowe „ognisko domowe”. Tata pracował i przynosił do domu pieniądze. Tradycyjny podział ról był ze mną więc od najmłodszych lat i podobało mi się to. Tak wyobrażałam sobie również moją dorosłość i macierzyństwo.


Moja babcia, matka mojego tata urodziła siódemkę dzieci, matka mojej mamy trójkę. Oczywiste stało się więc to, że rodzina to jest siła i największy skarb. Cel, który trzeba szybko osiągnąć i cieszyć się rodzicielstwem, nic tak bowiem nie nadaje sensu życiu, jak pełna rodzina.

Oczywiste było więc to, że szybko chciałam sama zostać mamą, ta chęć była we mnie bardzo silna przez naprawdę długie lata. I mimo, że w mojej rodzinie tak naprawdę nikt głośno tego nie mówił, nie zachwycał się w ten sposób rodzicielstwem, to taki wzór w mojej głowie tkał się nitka po nitce całe życie. Gdy dorosłam i wyszłam za mąż usłyszałam od znajomych właśnie, że życie bez dzieci nie ma sensu, a to utwierdziło mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że bez dzieci nic znaczyć nie mogę.


Już w dzieciństwie deklarowałam, że chcę zostać mamą, gdy dorosnę, to był oczywisty kolejny etap w moim życiu. W niczym nie widziałam siebie bardziej niż w roli matki. Wizualizowałam sobie w głowie jak to będzie, gdy już będę miała to dziecko. Lubiłam bawić się w "dom", przebierałam lalki, dbałam o nie, a to sprawiało mi naprawdę dużo radości!

Do dziś dnia pamiętam, miałam wtedy już ponad dziesięć lat, gdy to babcia kupiła mi i młodszej ciotecznej siostrze najnowsze lalki niemowlaki, które tak pięknie pachniały, można było karmić je butelką ze sztucznym mlekiem, przebierać w pampersy.

Ten schemat tradycyjnego życia był ze mną od zawsze. Chociaż nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć co spowodowało u mnie taki tok myślenia. Na pewno codzienność w której dorastałam i ludzie którymi się otaczałam, mama, babcia, ciocia...


Od kiedy pamiętam miałam w głowie rozpisany plan na życie w szczególe (śmiech), najpierw zaręczyny, potem piękny ślub najlepiej maksymalnie do dwudziestego piątego roku życia (eh ślub wzięłam mając dwadzieścia osiem lat), następnie szybciutko pierwsze dziecko, a przed trzydziestką drugie. Dwa lata różnicy będzie optymalne dla dzieci, myślałam. W żadnej roli nie widziałam siebie bardziej, niż w roli matki i żony.

Ten obraz jednak spowodował, że bardzo ciężko było mi wyjść z tego schematu myślenia który utkałam w swojej głowie. Nie chcę pisać, że takie myślenie jest złe, ale raczej mam na myśli to, że dziecku powinno przedstawiać się różne schematy i pokazywać jak może wyglądać świat z różnych perspektyw, bo to w dorosłości może dziecku naprawdę pomóc, szczególnie gdy napotka na swojej życiowej drodze zakręty nie do pokonania. Alternatywa musi być ZAWSZE. Dlatego tak ważne jest, by uświadamiać swoje pociechy gdy przyjdzie na to czas, że bycie matką i żoną to niejedyna droga dla kobiety. Zapewnienie, że mogą mieć wybór.

 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn

©2024 by NIEdzietna. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page